Witam was serdecznie :)
Dzisiaj opowiem wam o mojej ulubionej farbie do włosów.
Włosy maluję już od hm..........to było bardzo dawno. Byłam wtedy w 7 klasie szkoły podstawowej, a teraz mam jeszcze 29 lat :P I tak moja głowa przeszła przez chyba pełną gamę kolorystyczną. Pamiętam, że jako dziecko chodziłam z mamą do fryzjera i stał plakat z kobietą z kruczo czarnymi włosami. Wtedy sobie powiedziałam, że ja takie będę miała :D I MAM!
Przechodząc do sedna....
To mój numer 1
Na pewno każdy zna tą firmę. Syoss!
Farba oczywiście zawiera amoniak, ale ja innych nie uznaję. Osobiście nie posiadam siwych włosów, ale moja siwa prababcia i w 1/3 siwa teściowa też nimi malują i jest gitara, wszystko zamalowane. Kolor granatowa czerń nie jest oszukana. Na prawdę widać granat, przynajmniej przez pewien czas :P Farba raczej nie szczypie, nie śmierdzi. Całość mieszamy w pojemniczku z aplikatorem, dzięki czemu nie musimy się babrać w miseczce, a to co ma być na głowie, faktycznie tam trafia ;)
Farbę nakładam standardowo, najpierw na odrosty, a jak sobie przypomnę, że o rany, to już minęło tyle czasu, to nakładam na resztę włosów i pozostawiam ok 10 min. Brudzi wszystko dookoła jak każda ;) o dziwo skóry głowy zbytnio nie maluje :D Farba utrzymuje się bardzo długo. Zazwyczaj maluję głowę przed większymi imprezami, lub gdy już jest mus (czyt. brak malowanie przez ok 3 miesiące :P).
Farba dość często jest dostępna w promocjach i można ja kupić już za ok 14 zł. Mam włosy do ok łopatek. Są cienkie ale jest ich dużo, jednak spokojnie mieszczę się w jednym opakowaniu :)
Tak wyglądała moja głowa przed malowaniem. I tu się od razu przyznaję bez bicia że zrobiłam zdradę na rzecz innej farby, która średnio się sprawdziła, ale o tym innym razem ;)
Tak wygląda zestawik
A tak wygląda moja głowa po całym zabiegu :)
Czy polecam? TAK, oczywista sprawa :)
Pozdrawiam i miłej nocki :*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz